Pierre Rene Skin Balance - podkład kryjący do twarzy TEST



Hej!
Dzisiaj po raz pierwszy na mojej buzi podkład z Piere Rene czyli test i pierwsze wrażenie. 
Podkład jest w szklanym opakowaniu, które jest proste i wygląda bardzo ładnie. Mieści się w nim 30 ml produktu. Cena na stronie producenta to 31.49 zł. Ja kupiłam go na promocji w drogerii Natura za ok. 23 zł. Mój odcień odcień to 20 Champagne. Opakowanie jest z pompką i jest to mój ulubiony typ opakowania. 

Od producenta dowiadujemy się że podkład jest kryjący i wodoodporny, ma unikalną formułę oraz jest długotrwały. 
Moja cera jest sucha i wrażliwa, zdarzają mi się czasem drobne niedoskonałości i przesuszenia w szczególności w okolicy ust. Pojawiają się sporadycznie także delikatne zaczerwienienia więc podkład ze średnim kryciem jest dla mnie w gorsze dni minimum. 



Kolor jest neutralny, aczkolwiek na mojej twarzy wypadł różowawo. Jeśli chodzi o konsystencję to jest ona gęsta, gładka i bardzo dobrze się rozprowadza. Podkład ma wyczuwalny zapach przypominający serek homogenizowany. Nie utrzymuje się długo ale jest charakterystyczny. Mi nie przeszkadza, ale znajdą się osoby, którym może się nie spodobać. 





Moja cera po porannej pielęgnacji czyli tonik, serum, krem pod oczy i krem do twarzy jest gotowa na test! Dziś mam nieco gorszy dzień jeśli chodzi o stan cery, pojawiła się czerwona plamka na lewym policzku, zajad w prawym kąciku oraz kilka malutkich niespodzianek na prawym policzku. 



Sam podkład aplikuje się bardzo szybko i bezproblemowo. Nie zastyga w trakcie aplikacji, nie robi smug. Ja nakładałam gąbeczką i nie zauważyłam żadnych anomalii w tracie. Po nałożeniu podkład wygląda bardzo ładnie na twarzy, skóra jest rozświetlona, gładka i jej kolor jest wyrównany. Podkład nie oksyduje. Co do krycia jest ono średnie, ponieważ moja czerwona krostka dalej jest widoczna. Muszę podkreślić fakt, że nie użyłam żadnego neutralizującego ją korektora więc jak na podkład drogeryjny uważam, że krycie wyszło całkiem przyzwoicie. Małe niespodzianki na prawym policzku są całkowicie zakryte. Na co dzień takie krycie i takie wykończenie bardzo mi odpowiada. 




Podkład utrwaliłam sypkim pudrem Inglot HD. Po jego aplikacji nie wydarzyło się nic niepokojącego.




Ostatnie trzy zdjęcia pokazują podkład po dokładnie 10 godzinach. Niestety noszę okulary więc na nosie najbardziej widać jakieś ubytki. Najbardziej widoczne są na skrzydełkach nosa. W miejscu gdzie okulary opierają się o nos po delikatnej poprawce nie widać śladów wytarcia się podkładu. Skóra na czole i na policzkach wygląda bardzo ładnie. Zajad w prawym kąciku się uwydatnił, natomiast reszta skóry wokół ust, która jest u mnie problematyczna wygląda całkiem dobrze. Nie pojawiły się suche skórki, prześwity czy zaczerwienienia. Co więcej podkład nadal jest na swoim miejscu mimo jedzenia, przecierania dłonią ust i wycierania się po jedzeniu. 

To było moje pierwsze podejście do tego podkładu i pierwsze do marki Piere Rene. Chętnie będę sięgać po ten podkład, ponieważ obietnice producenta zostały spełnione. Coś czuję, że to będzie jeden z moich hitów w codziennym makijażu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nude Look Golden Rose - pomadki i wypiekany róż - RECENZJA

Natura Estonica Nawilżające SERUM do twarzy Sofora Japońska - RECENZJA

Allvernum - wody perfumowane - RECENZJA