Moje początki z włosingiem



Hej!

Dziś zapraszam na pierwszy post związany z włosingiem. Chciałabym powoli wprowadzić tematykę związaną z pielęgnacją włosów i ten post jest początkiem serii związanej z włosami i produktami do włosów. Jestem raczej na średnim poziomie zaawansowania jeśli chodzi o świadomą pielęgnację włosów więc jest to dla mnie temat w fazie eksperymentów. Będzie to też dokumentacja na żywo mojej przygody z włosingiem, ponieważ sporo przede mną do odkrycia. 


Przeglądając różne grupy na Facebooku trafiłam na grupę o tematyce włosingu. Zapisałam się z myślą "przecież pielęgnacja włosów wcale nie jest trudna". Okazało się, że pierwsze posty i porcje wiedzy w grupie mnie przerosły. Hasła takie jak: glutek lninany, równowaga PEH, porowatość włosów, czy wcierki brzmiały straszliwie skomplikowanie. Poskutkowało to tym, że się wypisałam z grupy i postanowiłam nie komplikować sobie życia. Jakiś czas później, zrodziła się we mnie myśl "zawsze chciałam mieć włosy do bioder. Zapuszczam!".  Zapisałam się ponownie, podcięłam końcówki i zaczęłam przekopywać internet i grupę Włosing jak dzik rządny żołędzi.



Pierwszą rzeczą, z jaką się zmierzyłam było zrobienie testu na porowatość. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że moje włosy są średnioporowate. Następnym krokiem który wdrożyłam do pielęgnacji włosów a właściwie skóry głowy było stosowanie wcierki. O wcierkach będę więcej pisać w kolejnych postach, aczkolwiek wspomnę tylko, że to zmieniło moje życie o 180 stopni. Kolejną rewolucją okazały się maski do włosów i odżywki ale nie w sprayu jak do tej pory. 

Odkryłam także metodę OMO czyli - olejowanie, mycie, olejowanie. Można sobie samemu mieszać ulubione oleje i nakładać je na włosy można też stosować jeden ulubiony a nawet taki który mamy w kuchni. Ja jednak jako człowiek o duszy leniwca, kupiłam gotową mieszankę olejków. 

Moje pierwsze razy jeśli chodzi o olejowanie włosów były średnie. Nakładałam olejek na suche włosy. Po zmyciu i wyschnięciu były miękkie i lśniące ale zdarzało się, że miejscami były lekko szorstkie w dotyku. Za którymś razem postanowiłam przed aplikacją olejku zwilżyć włosy odżywką w sprayu, co dało lepszy efekt i po zmyciu olejku i wyschnięciu miałam "good hair day". Włosy lśniły, były miękkie i gładkie w dotyku. 


Jednak postanowiłam jeszcze poeksperymentować i nauczyłam się robić tzw. lniany glutek. Przepis jest prosty - należy zagotować siemię lniane z wodą, odłowić siemię, a "żel", który zostanie jest właśnie tym pożądanym glutkiem lnianym. Prawdę mówiąc nie wierzyłam w jego działanie ale przy ostatnim olejowaniu nałożyłam olejek na włosy zwilżone właśnie tym glutkiem. Efekt był super! Włosy miałam miękkie, sypkie i bardzo ładnie się układały.


Aktualnie moja pielęgnacja jest dość schematyczna ale skuteczna. Każdemu myciu włosów towarzyszy nałożenie na długość i na skalp odżywki. Następnie delikatnie osuszam włosy, nie pocierając ich ręcznikiem, żeby się nie niszczyły. Kolejnym krokiem jest wcierka, którą wmasowuję w skórę głowy. Ja używam takiej, która jest bezalkoholowa, ponieważ mam suchą skórę głowy i boję się podrażnienia. Na dalszym etapie pielęgnacji jest odzywka w sprayu i na sam koniec olejek na końcówki.

Jeśli chodzi o zaplanowane testy i eksperymenty planuję zastosować tzw. bezbarwną hennę aby pogrubić włosy. Na ten moment całość włosów mam w naturalnym kolorze a nie chciałabym zmieniać swojego koloru stąd pomysł na użycie bezbarwnej henny.

Zapraszam także na siostrzany post na  blogu weloveblogspl na którym recenzuję olejek do włosów marki Sattva.

Post jest dla mnie swego rodzaju dziennikiem i chęcią podsumowania dotychczasowych zmian w pielęgnacji moich włosów stąd jego obszerna treść. Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca. Zachęcam do obserwacji mojego bloga, żeby nie umknęły wam kolejne recenzje i kolejne notowania we włosowym dzienniku 😘





Komentarze

  1. Masz piękne włosy. Pamiętam kiedy 6 lat temu wchodziłam w świat włosingu, to były czasy mega pielęgnacji

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nude Look Golden Rose - pomadki i wypiekany róż - RECENZJA

Allvernum - wody perfumowane - RECENZJA

GlamShop Musisz to mieć - RECENZJA